W 24. serii ORLEN Superligi kibice w Stegu Arenie nie mogli narzekać na brak emocji. COROTOP Gwardia Opole po świetnym widowisku i konsekwentnej grze odniosła efektowne zwycięstwo nad Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 40:32.

Od pierwszych minut było wiadomo, że to spotkanie dostarczy ogromnych emocji. Mecz rozpoczął się od szybkich trafień obu drużyn, a po czterech minutach na tablicy widniał remis 3:3. Gwardziści jednak błyskawicznie przejęli inicjatywę — skuteczny rzut karny Mateusza Wojdana i bramka Oliwiera Kamińskiego, wsparta świetną postawą Jakuba Ałaja między słupkami, pozwoliły gospodarzom wyjść na prowadzenie 5:3.
W kolejnych minutach COROTOP Gwardia Opole narzucała tempo gry. Mimo osłabień (kary dla Jędraszczyka) opolanie konsekwentnie powiększali przewagę. Po trafieniach Luksy i Jendrycy było już 9:3, co zmusiło trenera gości Kima Rasmussena do pierwszej przerwy na żądanie.
Choć Ostrovia próbowała wracać do gry i zbliżała się momentami na cztery bramki, gospodarze zachowywali spokój i kontrolowali przebieg spotkania. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Gwardii 21:17.
Druga część spotkania była równie emocjonująca. Mecz toczył się bramka za bramkę, a wysokie tempo utrzymywało kibiców w napięciu. Ostrowianie starali się odrabiać straty, jednak Gwardia imponowała organizacją gry i skutecznością. Po dziesięciu minutach drugiej połowy prowadziła 28:23.
Na kwadrans przed końcem boisko po czerwonej kartce musiał opuścić Krzysztof Łyżwa z Ostrovii. Choć goście nie poddawali się i zmniejszyli straty do trzech trafień, Gwardziści odpowiedzieli z zimną krwią, utrzymując bezpieczną przewagę. W końcówce meczu było już pewne, że tego dnia wygrana pozostanie w Opolu. Ostatecznie COROTOP Gwardia Opole triumfowała 40:32, ku radości głośno dopingującej Stegu Areny.
To był mecz pełen walki, tempa i widowiskowych akcji — dokładnie to, czego oczekują kibice ORLEN Superligi.





