22. seria ORLEN Superligi dostarczyła kibicom w Opolu niezapomnianych emocji! Corotop Gwardia Opole po niezwykle wyrównanym i pełnym zwrotów akcji meczu pokonała MMTS Kwidzyn 30:29, zgarniając niezwykle cenne punkty do ligowej tabeli.

Pierwsza połowa – walka cios za cios
Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia gospodarzy, którzy szybko otworzyli wynik. Goście jednak błyskawicznie odpowiedzieli, pokazując, że nie zamierzają oddać tego meczu bez walki. Od pierwszych minut na parkiecie panowała intensywna walka – nie brakowało twardych starć i kar, co boleśnie odczuł Admir Pelidija, który już w pierwszej połowie dwukrotnie został odesłany na ławkę kar.
Po stronie Gwardii znakomicie rozpoczął Mateusz Wojdan, który po kwadransie gry miał na koncie cztery trafienia przy stuprocentowej skuteczności. W bramce świetnie spisywał się Adam Malcher, popisując się kluczowymi interwencjami, zwłaszcza przy rzutach z bocznych sektorów.
Goście z Kwidzyna nie zamierzali odpuszczać i w 16. minucie na tablicy widniał wynik 9:8 dla Gwardii. W 20. minucie, przy stanie 11:11, trener Bartosz Jurecki poprosił o czas, by uporządkować grę swojego zespołu. Po wznowieniu Kwidzynianie wyszli na minimalne prowadzenie, ale w kluczowym momencie dwie bramki Piotra Jędraszczyka, poprzedzone świetną obroną Jakuba Luksy, pozwoliły gospodarzom odzyskać kontrolę nad spotkaniem.
Końcówka pierwszej połowy była niezwykle zacięta. Obie drużyny walczyły o każdą piłkę, a mimo osłabienia MMTS utrzymał wynik remisowy. Ostatecznie po 30 minutach to Gwardia schodziła na przerwę z minimalnym prowadzeniem 17:16.
Druga połowa – dramaturgia do ostatnich sekund
Druga część meczu rozpoczęła się w tym samym tempie, co pierwsza – zespoły wymieniały się ciosami, a wynik oscylował wokół remisu. W 40. minucie Gwardia prowadziła 22:21, ale losy spotkania wciąż pozostawały otwarte.
Decydujące momenty zaczęły się w 50. minucie, gdy czerwony kartonik obejrzał Admir Pelidija po trzeciej dwuminutowej karze. Kwidzyn stanął przed szansą zmniejszenia strat, ale Adam Malcher po raz kolejny udowodnił swoją wartość, broniąc rzut karny w kluczowym momencie meczu.
W 54. minucie Gwardia prowadziła 28:25, ale goście nie składali broni. Po szybkim błędzie Opolan i bramce MMTS, trener Jurecki poprosił o czas, by uspokoić grę. Ostatnie minuty to prawdziwy rollercoaster emocji – trenerzy obu drużyn zostali ukarani żółtymi kartkami za zbyt żywiołowe dyskusje z sędziami, a losy meczu pozostawały niepewne.
Na 120 sekund przed końcem meczu wynik wskazywał 28:27 dla gospodarzy. Wtedy sędziowie podyktowali rzut karny dla Gwardii, a Mateusz Wojdan zachował zimną krew i pewnym rzutem podwyższył prowadzenie. Jednak w kolejnej akcji kapitan Gwardii Michał Milewski nieprzepisowo zatrzymał rywala i musiał opuścić boisko z czerwoną kartką.
Kwidzyn wykorzystał przewagę, zdobywając gola na 29:28. Gwardia odpowiedziała błyskawicznie, ale goście dostali jeszcze jeden rzut karny – skutecznie wykonany, co oznaczało, że na cztery sekundy przed końcem Gwardia prowadziła tylko jednym trafieniem.
Ostatnie sekundy meczu to prawdziwe nerwy, ale Opolanie mądrze rozegrali akcję i dowieźli zwycięstwo do końca! Wynik końcowy 30:29 dla Gwardii Opole, a kibice w Stegu Arenie mogli odetchnąć z ulgą po prawdziwym thrillerze!